poniedziałek, 14 listopada 2011

Świat, który przestał istnieć

wtorek, 22 września 2009
Pozostał tylko na wyblakłych niewyraźnych fotografiach. Chciałoby się napisać: i w pamięci, ale niestety ja go pamiętać nie mogę. W moich wspomnieniach pozostaną jedynie opowieści rodzinne i te stare fotografie.
Planowałam wybrać się do miasteczka, w którym urodziła się moja mama, i w którym moi dziadkowie mieszkali przez kilkanaście lat, ale niestety nie mam środka transportu. Samochód jakby się trochę skasował :-)) Na następny trzeba zarobić. A chciałam przespacerować się śladami przeszłości. Zobaczyć jak dzisiaj wyglądają miejsca uwiecznione na przedwojennych fotografiach. Z pewnością jeszcze to zrobię. Teraz muszę sobie poradzić inaczej.
Już w XII wieku Siewierz był osadą targową, a od początku XIII w. siedzibą kasztelanii. Początkowo ośrodek grodowy znajdował się na południowy zachód od dzisiejszego miasta i zlokalizowany był wokół romańskiego kościoła pw. św. Jana Chrzciciela. Prawdopodobnie po najazdach mongolskich został przeniesiony w miejsce łatwiejsze do obrony. W 1276 Siewierz uzyskał prawa miejskie. Wytyczono wówczas Rynek będący do dziś głównym centrum miasta. W XIV wieku książęta bytomscy wznieśli lub zainicjowali budowę murowanego zamku.
I to właśnie u stóp tego zamku mieszkali moi dziadkowie.
Szkoła Elementarna, w której nauczyciele otrzymali mieszkanie przed wojną wyglądała tak. Widok od strony zamku.




Dzisiaj w tym budynku mieści się liceum. Szkoła została przebudowana i niewiele przypomina tę przedwojenną.
 


Fotografia pochodzi ze strony www.lo.siewierz.pl i jest jakości mizernej. Przypuszczam, że ktoś niefachowo przeskanował zdjęcie.
Tak wyglada dzisiaj wejście do szkoły....



...a przed wojna wygladało tak.


A od frontu tak:


W albumie rodzinnym mam wiele zdjęć robionych na tle ruin zamku.
Tutaj grono nauczycielskie w ogródku przed szkołą. W tle ruiny zamku.



Z zamkiem wiąże się też wiele opowieści i rodzinnych anegdot.
Młodszy z dwóch braci mojej mamy w wieku trzech lat jeszcze nie mówił, co było powodem wielkiego zmartwienia babci. Pewnego dnia w czasie przyjęcia, niezauważony przez nikogo wypił trochę likieru pozostawionego w kieliszkach przez gości. Poczuł się niewyraźnie i w obawie przed karą uciekł z domu. Został odnaleziony w ruinach zamku, gdzie sobie słodko spał. Po przebudzeniu powiedział pierwsze w zyciu słowo: opiłem się!! Od tej chwili buzia mu się nie zamykała.:-))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz