poniedziałek, 14 listopada 2011

Do serca przytul psa, część 2

piątek, 18 września 2009

Pierwszym psem, którego ja pamiętam z najwcześniejszego dzieciństwa, był czekoladowy bokser o imieniu Boks. Oczywista oczywistość :-)) Miałam wtedy może cztery, może piec lat. Pies wydawał mi się bardzo duży i potężny. Przypuszczam, że był jednak zupełnie przeciętnym bokserkiem, z obciętym ogonem. Mieszkał w eleganckiej, murowanej budzie. Pewnego dnia wszedł do tej budy i umarł. Pamiętam to jak przez mgłę. Byłam za mała, żeby cokolwiek rozumieć z życia i śmierci psa.
Przez lata mojego już świadomego dzieciństwa towarzyszyły mi dwa psy. Owczarek niemiecki Sambo i biały szpic Bajbuś. Owczarek był bardzo łagodny, ale mały szpic nie pozwolił się nikomu pogłaskać. Od razu pokazywał zęby. Jedyną osobą, która mogła go bezkarnie dotykać był mój mały braciszek.

Pewnego roku Sambo zachorował na nowotwór i trzeba go było uśpić, czyli wykonać wyrok śmierci...wyrok, który wydał weterynarz.
Muszę przyznać, że nie byłam dobra dla tego psa. Widziałam w nim ofermę a nie psa obronnego. Szkoda tylko, że nie pomyślałam kim ja byłam dla niego....mam wyrzuty sumienia.

To ja z bratem i pies Sambo....oraz stary dziecięcy wózek, którym urządzaliśmy rajdy po podwórku. Ślady widoczne są na zdjęciu :-))

Kiedy jeszcze Sambo żył, dostaliśmy w prezencie małego, czekoladowo złotego pieska. Kundelka, puchatą kuleczkę. Był śliczny i kochany. Nie wiem dlaczego piszę- był. Przecież to była suczka. Karunia. A delikatna jak arystokratka! Pamiętam jej pocieszne próby wchodzenia po schodach. Schodziła z nich zawsze tyłem.

To jest właśnie Karunia, młodziutka jeszcze, w pierwszym roku pobytu u nas. Pani zresztą też młodziutka, nastoletnia i bez makijażu...aż trudno uwierzyć :-)


Kiedy urodziłam córkę i przywieźliśmy ją do domu, piesek położył się pod wózkiem i nie pozwolił nikomu zbliżyć się do dziecka. Minęło trochę czasu zanim dała się przekonać, że to nie jej dziecko tylko moje.
Żyła aż do dnia, w którym przeprowadziłam się z dziećmi do nowego mieszkania. Podobno zadławiła się kością. Nie było mnie przy tym.
cdn.

1 komentarz:

  1. Haniu! Pamiętam i Sambo i Bambusia, którego się bałam! Ożyły wspomnienia...dziękuję!

    OdpowiedzUsuń