sobota, 27 sierpnia 2011

Listy z tamtych lat

Mój syn przebywał dwa lata w USA. W tym czasie dostałam od niego kilka maili. Gdybym nie widziała adresu poczty z jakiej list ten dotarł, nie wiedziałabym, że to od syna. Równie dobrze mogłabym sama go napisać i wydrukować. Wyglądałby tak samo.

A ja tak bardzo tęsknię za prawdziwym listem, napisanym na papierze, piórem, ręką bliskiej osoby, jej charakterem pisma. Takie listy mają duszę. Żyją przez wiele, wiele lat, bo na nich zachowała się cząstka kochanych osób, których już między nami nie ma.

W dzisiejszych czasach poczta przesyła pisma urzędowe, dokumenty, może czasem kartki z życzeniami czy ślubne zaproszenia oraz przesyłki z allegro.

Wiem, że poczta elektroniczna jest błyskawiczna, sama z niej korzystam. Tylko, że po takim liście nie pozostaje żaden ślad, poza maleńkim bezosobowym plikiem. Nie da się go schować do kuferka z rodzinnymi pamiątkami.

Przeglądałam właśnie dzisiaj stare listy. Począwszy od tych pisanych ręką mojej babci w latach jej młodości, do listów z czasów wojny aż do tych, które otrzymywałam od mojego ojca. Czytając te listy teraz, wyobrażam sobie osobę, która je pisze, widzę jak trzyma pióro, jak się zastanawia, widzę malujace się na jej twarzy uczucie. Wracam do tamtych lat, do lat, których cząsteczka pozostała na tym skrawku pozółkłego papieru listowego.Takich wzruszeń nie zapewni żadna poczta elektroniczna czy sms.

To jest moja babcia w roku 1920, przed ślubem ze swoim kochanym Lucjanem.




.

List z czasów narzeczeństwa moich dziadków. Panie Lucjanie!- tak, w tamtych czasach do narzeczonego nie mówiło się po imieniu.

W późniejszych latach, już jako żona, babcia pisała listy do dziadka przebywającego w Krakowie, listy na maleńkim, zgrabnym papierze listowym.

 

A tak wygladała autorka listów, lata trzydzieste ubiegłego wieku.

"ponieważ odszyfrowałeś moje wykreślenie ( z poprzedniego listu), więc muszę Ci już otwarcie wszystko napisać. Otóż dałam do odnowienia krzesła i kanapę i zrobić materace do łóżek i to mi wyrwało 200 złotych. Chciałam Ci zrobić niespodziankę i dlatego przekreśliłam. (....) Nie wyobrażam sobie jak można się nudzić w Krakowie. Mój Drogi, pilnuj się, bo pokus tam nie brak."

"....będę czekać z utęsknieniem na list, a poźniej na Ciebie. Śniło mi sie, że byłam z Tobą w górach i tak bardzo mi sie te góry spodobały, że nawet po przebudzeniu ten zachwyt pozostał. Kończę całując i ściskając swojego Lucy, Anka."

A to jeden z ostatnich listów napisany przez Zbyszka do rodziców, którzy przebywali w Kąpielach Wielkich.


"U nas wszystko w porządku, zarabiamy, mamy co jeść. Ale mnie dreczy jedno pytanie: jak zyć? Co robić w wolnych chwilach. Ja muszę mieć plan czy nawet cel w życiu, a teraz nie wiem, nic nie wiem. (...) potrzebny mi jest Tatuś ponieważ mam szereg kwestii co do których mam watpliwości i chciałbym porozmawiać. (...) Babcia juz ciężko pracować nie może. Nie mamy opieki a sami dbać o niektóre rzeczy nie umiemy. Ale myślę, że jeszcze rok wojny w tych warunkach wytrzymamy."

Pół roku później  już nie żył...

Brat mojej babci zmarł już po opuszczeniu obozu , w drodze do domu. Zdążył jeszcze przesłać do swojej matki karteczkę ze zwykłego papieru pakowego z nakreslonymi pospiesznie kilkoma słowami.


A ja , jako mała dziewczynka , otrzymywałam takie listy od mojego Taty.


Listy były pełne pięknych rysunków wykonanych jego ręką.


Wśród listów w rodzinnym archiwum znajdują sie też takie jak ten: przysłany przez Władka z obozu , z bloku 11- bloku śmierci...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz