sobota, 27 sierpnia 2011

Nie pozostał żaden ślad

Po wybuchu II Wojny Światowej, po wrześniowej tułaczce, dziadkowie moi osiedli na cztery lata we wsi Kąpiele Wielkie.( województwo Małopolskie, powiat olkuski, gmina Wolbrom) Dziadek mój dostał tam posadę nauczyciela wiejskiej szkoły. Moja mama miała wtedy kilkanaście lat. Mimo wojennej biedy, wspomina te lata z rozrzewnieniem. To były najpiękniejsze lata młodości. Innych nie miała.

Pobyt w tej pięknej, otoczonej lasami wiosce, nie był bynajmniej idyllą.Niełatwe warunki bytowania, przezwyciężanie wielu trudności w zdobywaniu produktów żywnościowych, opału, okrycia. Niejednokrotnie przychodziło rodzinie spędzać noce w lesie, aby uniknąć aresztowania.

Szczególnie mocno utkwiły w pamięci mojej mamy trzy wydarzenia. Spalenie przez hitlerowców pobliskiej wsi Poręba Wielka, w której rozstrzelano pięćdziesięciu jej mieszkańców. Między skazanymi na rozstrzelanie znajdował sie chłopiec mający około dwunastu lat. Widząc rozpacz rodziców, jeden ze starszych juz ludzi zgłosił się dobrowolnie na miejsce zwolnionego w ten sposób chłopca i został rozstrzelany.

Drugim bardzo przykrym przeżyciem był widok długiego szeregu furmanek wiozacych szosą Żydów z pobliskiej Pilicy do lasu, gdzie mieli byc rozstrzelani.

Trzecim przeżyciem było rozstrzelanie kobiety na rynku w Wolbromiu. Kobieta ta z jakiegoś mieszkania opuszczonego przez Żydow zabrała pozostawiona tam garderobę . Scenie rozstrzelania przygladała sie gromada mieszkańców. Kobieta rozpaczała, błagała o życie. Została zabita strzałem w tył głowy

Zdjęcie zrobione w Kąpielach Wielkich w czasie wojny.Ta dziewczyna z warkoczami to moja mama.

Dzisiaj postanowiliśmy pojechać w tamte okolice. Odszukać ślady tamtych dni.

Jechaliśmy przez przepiękne tereny Jury Krakowsko Częstochowskiej. Szlakiem Orlich Gniazd. Ogrodzieniec, Podzamcze, Pilica, Smoleń. Ogromne połacie pól, lasy, wzgórza, zamki.

Niestety, po siedemdziesięciu prawie latach wszystkie punkty orientacyjne, dzięki którym mama mogła trafić do wioski, przestały istnieć. Piaszczyste wiejskie drogi zamieniono na asfaltowe. Niestety niewiele lepsze od poprzednich, pochodzące pewnie z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Trzęsło niemiłosiernie!

Nie mogliśmy odnaleźć znajomych miejsc.Nie mogliśmy odnaleźć drogi do Kąpiołek, majątku, w którym mieszkała mama w latach wojny. Powstały nowe domy, niektóre budowane z takim przepychem i bezguściem, że przykro było patrzeć.Drzewa, które dawniej były malutkie, teraz urosły. Stare drzewa wycieto lub same padły pod ciężarem lat. W niektórych miejscach pozostały jeszcze walące się chałupki, niezamieszkałe już, być może pamiętające czasy wojny. Nie zrobiłam zdjęć, czego bardzo żałuje, niestety nie było się gdzie zatrzymać. Drogi wąskie, poboczy praktycznie nie ma, wzdłuż tylko pola lub rowy.

Kilka zdjęć zrobiliśmy dopiero jak nam się droga skończyła. Wprawdzie jakaś wiejska babcia powiedziała, że dalej jest droga polna, ale da się przejechać samochodem. Być może, ale na pewno nie Fordem! Za niskie zawieszenie.

Mama spacerowała polną drogą, próbowała zlokalizować jakieś znajome miejsca. Rozglądała się we wszystkie strony. Niestety nie poznała nic...
To ja na tle cudnego krajobrazu.


Jeżeli jesteśmy na bieżąco z przemianami, prawie ich nie zauważamy, przyzwyczajamy się. Czasem nawet wydaje nam się , że właściwie to niewiele się zmieniło. Jednak po siedemdziesięciu latach nieobecności, trudno jest odnaleźć ślady własnych ścieżek , choćby jeden, najmniejszy ślad własnej młodości. Wszystkie zatarł czas.

Rynek w Pilicy, gdzie zatrzymaliśmy sie na krótki odpoczynek.

W drodze powrotnej wstąpiliśmy do córki. A tam sama radość. Wnuczka zasuwa w chodziku po całym mieszkaniu, nie sposób jej dogonić, łapie w rączki wszystko co zobaczy, wspina się wszędzie gdzie tylko dosięgnie.


Czy małe dzieci tak szybko rosną, czy to czas tak pędzi?

Dzisiaj próbowaliśmy przechytrzyć czas, ale nam się nie udało. To co raz zabierze jest stracone.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz